Dzisiaj kolejny przepis na wegańską potrawę inspirowaną tradycyjną kuchnią domową. Szukałem przepisu w internecie i znalazłem na stronie www.blendman.pl. Oczywiście musiałem dodać coś od siebie ( no naprawdę nie byłbym sobą). Potrawa wyszła rewelacyjna. Jeden z moich znajomych stwierdził , że to najlepsza potrawa jaką jadł w moim wykonaniu. Niestety nie można mu do końca wierzyć, ponieważ jest on wielkim fanem wątróbki i boję się, że ocena nie była obiektywna. Na pewno zrobię ją jeszcze nie raz. Świetnie smakuje z ziemniakami i kwaszonym ogórkiem lub z ryżem i surówką z kapusty. Ja użyłem naturalnego tofu ale możecie wziąć też wędzone lub czosnkowe.
Składniki:
- 1 kostka tofu ( 200 g )
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 4 łyżki sosu sojowego
- 2 ząbki czosnku
- 2 duże cebule
- 1 twarde , kwaśne jabłko
- 3 łyżki oleju
- 1/2 łyżeczki wędzonej , słodkiej papryki ( lub majeranku )
- szczypta cynamonu
- 1 listek laurowy
- 2 ziarenka ziela angielskiego
- sól, pieprz mielony
Wykonanie :
Tofu pokroić w plastry ( około pół centymetra grubości). Każdy plaster podzielić na pół i jeszcze raz na pól ale po przekątnej. Chodzi o to żeby z jednego plastra uzyskać cztery trójkąty. Serek przełożyć do miski , polać octem i sosem sojowym, dodać posiekany drobno czosnek i wymieszać. Odstawić do lodówki na cztery godziny lub jeszcze lepiej na całą noc.
Zamarynowane tofu , wraz z marynatą przełożyć na patelnię z łyżką oleju i smażyć aż woda odparuje a tofu stanie się ciemne. Przełożyć na talerz. Cebulę obrać i pokroić w półkrążki. Na patelnię na której smażyliśmy tofu wlać dwie łyżki oleju i dodać cebulę, listek laurowy i ziele angielskie. Smażyć aż cebula zmięknie i zacznie się rumienić. Jabłko pokroić na ćwiartki, pozbawić gniazda nasiennego i pokroić w plasterki ( ja jabłka nie obieram ale jeśli ktoś nielubi skórki to może jabłko obrać). Podsmażyć minutę na dużym ogniu. Dodać tofu, wędzoną paprykę, cynamon. Doprawić solą i świeżo mielonym pieprzem i smażyć jeszcze dwie, trzy minuty aby tofu było gorące. Podawać od razu, chociaż odgrzewana też jest świetna.
Sprawdzałam tylko co lubił jadać w Nowym Jorku nasz noblista, Izaak Singer, a tu – proszę! jakie apetyczne opisy – będzie na obiad
uwaga uwaga, mam lepszą nazwę dla tego wybornego dania- TÓBKA 😀 trafne, zabawne i łatwe do zapamiętania! 😀